ORUNIA

RZEKA Z ARBUZAMI I MALARSKA MOZAIKA W TUNELU

Każdy mógł wyciąć z papieru odbicie swojej dłoni, napisać na nim życzenia dla Oruni, a następnie przykleić na baner z napisem ORUNIA PONAD PODZIAŁAMI. Obok odbywał się piknik, zawody rowerowe, leżakowanie i sąsiedzkie pogawędki, a na koniec koncert w ludowym rytmie. W przejściu podziemnym zaś istne czary, beton zamienił się w prawdziwe dzieło sztuki.

Życzenia
Placu zabaw, skate parku, dużo kwiatów, więcej miejsc dla starszych osób i pomocy dla tych, którzy jej potrzebują, wesołości i radości, miłości, wzajemnej dobroci i współdziałania, żeby brat wyszedł z więzienia, parku linowego, basenu, pysznej lodziarni, by było spokojniej, jak najwięcej takich imprez, może będzie lepiej, życzliwości, tunelu zamiast przejazdu kolejowego, wiaduktu nad torami, miejsc jazdy konnej, więcej przedszkoli i boisk, bezpieczeństwa… a nawet rzeki z arbuzami – życzą sobie i dzielnicy jej mieszkańcy, którzy na festynie rodzinnym 29 sierpnia, na skwerku przy ul. Junackiej zgromadzili się w ramach finału akcji ZROZUMIEĆ SIERPIEŃ na Oruni. Na tych, którzy dołączyli się do życzeń dla dzielnicy, czekały kiełbaski z grilla oraz naleśniki z owocami. Sąsiedzi zasiedli na kocach, leżakach i oddali się pogawędkom, a dzieci wspólnym zabawom, wyścigom na rowerach i hamakowaniu.
Miejsce spotkania nie było przypadkowe. – Zależało nam na tym, by orunianie mogli się spotkać, posiedzieć, by inaczej zaaranżować przestrzeń, przez którą przechodzą na co dzień i słyszymy, że jest ponura, nieciekawa. Chcieliśmy pokazać, że w tym samym miejscu można robić coś innego, stąd domowe naleśniki, grill, hamaki, leżaki – mówi Dorota Przybylska, na co dzień pracownik świetlicy – placówki wsparcia dziennego dla dzieci w wieku 6–15 lat działającej przy Domy Sąsiedzkim „Gościnna Przystań” na Oruni. – Za każdym razem kiedy robimy coś nowego widzę nie tylko stałych bywalców, ale dużo nowych twarzy. Na co dzień ludzie się mijają, a teraz zatrzymują się choćby przy życzeniach dla Oruni, tu odbywa się dużo rozmów, co trzeba by było zrobić w dzielnicy. Widzimy, że przy stoliku gra pan z chłopakiem w szachy, to miłe – dodaje Dorota.

Nieciekawą przestrzeń można oswoić
Skwerek, na którym spotkali się uczestnicy festynu, to miejsce położone w sąsiedztwie torów kolejowych i przejścia podziemnego prowadzącego na drugą stroną Oruni. – Wychodzimy z problemu i wyzwania dla mieszkańców, a mianowicie podziału Oruni przez tory kolejowe i dość nieszczęśliwe tunele, które staramy się upiększyć. Artystka Ania Taut przez prawie tydzień robiła mozaikę w tunelu z różnych pamiątek, które odnalazła na Oruni. Chcemy ocieplić ten tunel ale i wizerunek miejsc po obu stronach torów, stąd pomysł, by pokazać, że można tu zaaranżować przestrzeń. W uporządkowanie tego miejsca, w którym kiedyś był cmentarz ewangelicki, zaangażowały się jednostki miejskie, ale i mieszkańcy. Właśnie o to chodzi, aby usiąść sobie, pograć, pobawić się, posiedzieć. Współpraca z ECS jest dla nas przyczynkiem, by pokazywać przestrzenie, zmieniać je, może nie od razu, bo ludzie są czasem sceptyczni, ale to owocuje na przyszłość – zauważa Przemysław Kluz, który na Oruni mieszkał przez 30 lat, obecnie menadżer Domu Sąsiedzkiego „Gościnna Przystań.

Nasza mozaika
Można śmiało powiedzieć, że sierpień 2015 roku zapisze się na kartach historii Oruni. Dzięki inicjatywie upiększenia przejścia podziemnego pod torami przy ul. Junackiej, mieszkańcy zapewne poczują się lepiej. Elementy kute, bramy, ramy obrazów, obrazy, zdjęcia rodzinne, dywan, drzwi, płaskorzeźba, stare walizki, pamiątki ślubne, ulubiony koszyk pewnej pani, kafle ze sklepu warzywniczego, fragment szafki, serweta, koronka, stare radio, szafka, piłka, szyb wentylacyjny w klatce schodowej, płytki ceramiczne, fragment pieca, gazeta z lat 70-tych, rak stawowy z grafiki, kwiatowy wzór z wersalki, okno, czy zabytkowe drzwi z budynku do wyburzenia… i wiele innych przedmiotów mieszkańców dzielnicy, jako grafiki przeniesione zostały na ściany tunelu. – Pomysł był taki, aby użyć elementów, motywów z Oruni, rzeczy osobistych, codziennego użytku, pamiątek. W ten sposób stworzyłam malarską mozaikę. Chcę, żeby mieszkańcy mogli odnaleźć swoje własne elementy i chyba się to udało. Ludzie schodzą do tunelu i słyszę „o, jak w domu, tylko postawić stolik i kawkę’”. Mieszkańcy są wprost zachwyceni – mówi autorka mozaiki Anna Taut, która na akcję przyjechała specjalnie z Berlina. Jej sercu bliski jest Gdańsk, trzy lata temu ukończyła tu Akademię Sztuk Pięknych. Obecnie specjalizuje się w muralach i graffiti. – Była tu tak bardzo duża potrzeba społeczna, żeby w tym koszmarnym betonowym przejściu coś się zadziało, że każda osoba, która tu schodzi dziękuje, począwszy od dzieciaków, młodzieży, po starszych, łącznie z panami zbierającymi puszki, którzy mówią „super! a jak spróbują to zamalować to ręce poucinamy”. Pierwszy raz spotkałam się z czymś takim, że ludzie nie mają obiekcji: a dlaczego to nie co innego, dlaczego takie kolory, za czyje to pieniądze… Wszyscy się cieszą, dziękują, przynoszą mi jedzenie, herbatę.
Pani Halina, od 30 lat mieszkająca na Oruni, nie ukrywa zachwytu nowym tunelem. – Kiedyś dzieci tu popisały: Witamy, dzień dobry, miłego dnia, ładna dziś pogoda, uśmiechnij się, a potem to zmyto. Teraz jest pięknie!

Mamy problemy, ale dzieje się coraz lepiej
Problem podziału Oruni zauważa także Magdalena Olek, radna miasta, w sercu orunianka, która na pikniku grillowała dla mieszkańców kiełbaski. – Na Oruni największym problemem jest brak bezkolizyjnego przejazdu przez tory kolejowe. Dzielnica jako jedyna jest przepołowiona. Część mieszkańców mieszkających na tak zwanym zatorzu nie ma możliwości korzystania z komunikacji indywidualnej i zbiorowej zlokalizowanej przy trakcie Świętego Wojciecha, gdzie jest poczta, przychodnia, szkoła – zauważa Magdalena. O Oruni i mieszkańcach myśli wyjątkowo ciepło. – To silnie zaktywizowana społeczność, wbrew temu co się powszechnie myśli. W trakcie wakacji odbyły się dwa festyny, teraz akcja Zrozumieć Sierpień, czeka nas jeszcze odsłonięcie pomnika Inki przy ul. Gościnnej. Wiem, że mieszkańcy innych dzielnic chcą brać przykład z mieszkańców Oruni i tak jak oni aktywnie uczestniczyć w wydarzeniach. Chciałabym, aby za kilka lat Orunia nie była już postrzegana jako gorsza dzielnica, ale na równi z innymi, by były doceniane jej bezwzględne walory, jak to, że jako jedyna z dzielnic Gdańska ma dostęp do typowej polskiej wsi, to jedyna dzielnica miejsko-wiejska.
Roman Itrich, zastępca przewodniczącego Rady Dzielnicy Orunia – Święty Wojciech – Lipce, zauważa zmiany zachodzące na Oruni. Sam od lat aktywnie działa na rzecz tej społeczności. – Dzielnica pięknieje, coraz więcej się tu dzieje, ludzie czują skąd są, czują swoje korzenie. Zaczynają wychodzić z domu, nie tylko od punktu „a” do „b”, bo dzielnica jest paskudna, bo jest ostatnia. Wychodzą w jakimś celu, choćby po to, żeby spotkać się z nami, lepiej poznać z sąsiadów. Nadal mamy problem z patologicznymi zjawiskami, z ludźmi którzy otrzymują tu mieszkania socjalne, mamy także problem przejazdu kolejowego, ale ważne jest to że większa grupa ludzi mówi sobie „dzień dobry”, to jest fajne, w nowych dzielnicach to nie obowiązuje.


Trzeba umieć żyć razem. Ideały sierpnia
Może dzieci nie rozumieją co to jest inicjatywa sierpniowa, ale to w gestii rodziców leży, by im wytłumaczyć i by uczestniczyły w takich wydarzeniach, jako to dzisiaj. Jako matka bardzo często biorę udział w takich akcjach po to, by dzieci potem kontynuowały działalność społeczną – mówi Beata Cichosz, zamieszkująca Lipce od 10 lat. Córki Beaty korzystają z punktu przedszkolnego znajdującego się w Gościnnej Przystani oraz placów zabaw zlokalizowanych na Oruni. Beata spaceruje też z dziećmi po pobliskim parku. – Tego typu akcje łączą ludzi, może mieszkańcy zaczną dbać o przestrzeń – ma nadzieję.
Pani Lidia Tytuła, która na Oruni mieszka już 60 lat, z uśmiechem na twarzy mówi o swojej dzielnicy. – Źle się mówi o tej dzielnicy, a ja nigdy nie widziałam żadnego napadu. Zawsze rozmawiamy i żartujemy z dzieciakami, które przychodzą do mojego ogródka bawić się, pomagają mi podlewać kwiatki. Prężenie działa w dzielnicy Dom Sąsiedzki, tworzą go wspaniali ludzie. Cały czas coś się zmienia. Pani Lidia bardzo dobrze pamięta 1980 rok. W czasie sierpniowych strajków pracowała w zakładach melioracyjnych w Pruszczu Gdańskim. – Też strajkowaliśmy, naśladowaliśmy wzorce stoczniowe, postulaty. Mój syn miał wtedy 8 lat, braliśmy jedzenie i jechaliśmy pod stocznię, by wspierać. Śpiewaliśmy i modliliśmy się, by nie wjechali Rosjanie, by nie zniszczyli tych wartościowych ludzi. Chodziłam też do kościoła świętej Brygidy, by modlić się za ojczyznę. Tych emocji nie da się powtórzyć, to były piękne chwile. Wszystko było przeciw komunie. Jak czegoś nie było wolno, to nam było wolno. Jadę do ECS na obchody rocznicowe, by powspominać tamte chwile.

Sport i muzykowanie na ludowo
Na dzieci lubiące rywalizację i aktywną formę spędzania czasu wolnego, czekały podczas festynu wyścigi rowerowe na żużlu. – Były trzy grupy wiekowe i trzydziestu zawodników, najmłodszy miał 2,5 roku. To była super zabawa i nauka zdrowej rywalizacji. Fajnie, że rodzice motywowali, włączyła się także młodzież, starsi pomagali młodszym zakładać ochraniacze – mówi Marianna Mierzwińska, koordynatorka zawodów, pedagog, pracownik Gościnnej Przystani, która na co dzień prowadzi zajęcia street workingowe z oruńska młodzieżą. – Tu dzieci wychowuje czasem podwórko, więc wychodzimy do nich, wspólnie gramy, uczymy przede wszystkimi zasad fair play, współpracy, rozmawiamy o problemach, przeprowadzamy zajęcia socjalizujące.
Akordeon elektroniczny z delikatną perkusją w tle, skrzypce, flet poprzeczny i pianino elektroniczne wybrzmiało na koncercie podsumowującym Zrozumieć Sierpień na Oruni. 17-letnia Marta Kochanek wraz z przyjaciółmi: Julią, Dominiką i Kacprem, wykonali osiem piosenek. Wśród nich znalazły się utwory ludowe, jak „W moim ogródeczku”, „Lipka”, ale i współczesne, jak „Maszynka do świerkania” Czesława Mozilla. – To dla nas nowe doświadczenie, nie gramy w stałym składzie. Przez ostatni tydzień pracowaliśmy nad ludowym repertuarem i dało nam to wiele radości. To muzyka do tańca, do zabawy, z rytmem i prostymi tekstami, może w tym kierunku w przyszłości pójdziemy. Chcemy by na dzisiejszym koncercie była energia, by ludzie bawili się, tańczyli, śpiewali nami od serca – mówi Marta.

Orunia to niewątpliwie miejsce z wyjątkowym klimatem. Chęć pomagania, współpracy i rozwoju, to wartości bliskie mieszkańcom tej ciągle niedocenianej przez gdańszczan dzielnicy. Prężnie działającym tutejszym organizacjom życzymy wytrwałości w realizacji planów i strategii polepszania jakości życia orunian.

«  1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14  »
«  1 2 3  »