Wehikuł czasu

Jakie wartości chciałbyś ocalić z czasów, kiedy walczyliśmy o wolną Polskę? – pytamy Polaków, pamiętając jednocześnie, że były to złe lata, pełne represji, fałszowania historii, zamkniętych granic i pustych półek w sklepach. Uroczyście brzmiące słowa „etos”, „dziedzictwo” czy „tożsamość” zamieniamy na praktykę codzienności.
Zapraszamy w podróż wehikułem czasu z nadzieją, że wyzwolone w dobie solidarnościowego przełomu dobre energie wciąż w nas żyją i nic nie jest stracone na zawsze.


MAŁGORZATA CHMIELEWSKA | katolicka siostra zakonna wspierająca potrzebujących | Opatów
– Chciałabym ocalić trzy wartości: troskę o wspólne dobro, dbałość o najsłabszych i to, że „zło się dobrem zwycięża”, a nie wali po pysku.

ANNA CZEKANOWICZ | poetka, prozaik | Gdańsk
– Radość, poczucie, że coś nas wszystkich łączy, choćbyśmy mieli różne poglądy, oraz umiejętność rozmowy – to chciałabym ocalić.

ANDRZEJ DRZYCIMSKI | historyk i dziennikarz | Gdańsk
– Chciałbym ocalić otwartość ludzi, która była tak szczera i wielka, że mogłem podejść do każdego człowieka, choćby obcego, i powiedzieć: Pomóż mi. A problem znikał.

JACEK FEDOROWICZ | satyryk i aktor | Warszawa
– Zachowajmy jak najdłużej zdolność rezygnacji z interesów partykularnych dla dobra zbiorowości. Nie aż tak wielkiej rezygnacji jak w tamtych czasach – bo to nierealne i pewnie niepotrzebne – ale bądźmy gotowi na solidarność, bo nie wiadomo, co jeszcze przyszłość nam szykuje.
 
JACEK FRIEDRYCH | historyk sztuki | Gdynia
– Chciałbym ocalić wiele, a zwłaszcza: ufność, radość i poczucie wspólnoty. Czyli właściwie: wiarę, nadzieję i miłość. I wolność!
 
KRYSTYNA JANDA | aktorka, reżyserka, założycielka prywatnego teatru | Milanówek
– Chciałabym ocalić wzajemną życzliwość i poczucie wspólnoty.

JOLANTA KOCZUROWSKA | terapeutka uzależnień | Sopot
– Ocaliłabym poczucie wspólnoty między ludźmi, którzy walczyli o „coś”. Pomoc, jaką sobie ofiarowywaliśmy, nawet za cenę konsekwencji. I pełne entuzjazmu przekonanie, że wszystko zależy od nas.

ANNA KOMOROWSKA | pierwsza dama RP, filolog klasyczna | Warszawa
– Ocaliłam przyjaciół z tamtych czasów. Między nami są bliskie relacje, poczucie, że zawsze możemy na siebie wzajemnie liczyć. Przyjaźnie te do dziś pielęgnuję, to wielkie szczęście.

JERZY KOŚNIK | fotoreporter | Warszawa
– Chciałbym ocalić jedność celów jednoczących miliony Polaków, uczestniczących poprzez Solidarność w realizacji hasła: „Polakom chleba, Polski!!!” – hasła niesionego na transparencie marszu głodowego 100 tysięcy łódzkich kobiet w 1981 roku.

JAN KOZŁOWSKI | inżynier z wykształcenia, polityk i samorządowiec | Sopot
– W pierwszym zrywie solidarności byliśmy w takiej euforii, że jako kierownik Centrum Techniki Okrętowej w Gdańsku dzwoniłem do PGR (państwowych gospodarstw rolnych – przyp. red.) i pytałem, czy przypadkiem nie chcieliby, abyśmy naprawili im jakieś maszyny. Ta pozytywna energia i bezinteresowność zostały zniweczone przez stan wojenny. Za nimi tęsknię.

EDMUND KRASOWSKI | astronom z wykształcenia, polityk | Gdańsk
– Chciałbym ocalić solidarność, która w 1980 roku łączyła 10 milionów ludzi, a w 1988 roku tylko cząstkę. Mimo to ta cząstka stanowiła wielką siłę, o czym my wtedy jeszcze nie wiedzieliśmy.

PAWEŁ KUCZYŃSKI | socjolog | Warszawa
– Chciałbym przywrócić troskę o słabszych, która była ukrytą warstwą wszechogarniającego solidarnościowego MY, które minęło bezpowrotnie. To MY może się odrodzić, ale jako lokalne MY, kiedy słabszych mamy w zasięgu wzroku.

MATEUSZ KUSZNIEREWICZ | żeglarz, mistrz olimpijski | Gdańsk
– Byłem zbyt małym dzieckiem, żeby pamiętać tamte czasy, ale rodzice i starsi koledzy wspominają, że ludzie mieli wtedy dla siebie więcej czasu. Spotykali się, dużo rozmawiali, robili sobie prezenty i psikusy. I chciałbym jeszcze z tamtych czasów ocalić żurawie, nie wyobrażam sobie bez nich panoramy Gdańska.

JERZY LIMON | anglista, literaturoznawca, pisarz, tłumacz i teatrolog | Wielki Kack
– Wtedy ludzie mieli czas na spotykanie się, niekiedy godzina milicyjna prowokowała całonocne rozmowy. Relacje były pozbawione komórki i Facebooka. „Face” oznacza twarz, ale w rzeczywistości oznacza brak kontaktu z twarzą, a wtedy był kontakt twarzą w twarz.

BOGDAN LIS | polityk | Gdańska
– Wierzyliśmy kiedyś w to, co robimy, bo to miało sens i to było ważne, mimo że bywało ciężko, człowiek był internowany. Teraz żyjemy w innej Polsce, wartości się dewaluują, ważny jest wyścig po pieniądze. Dziś bywa, że pytam: Ale po co?

GRAŻYNA ŁAZAR | farmaceutka z wykształcenia, specjalistka analityki medycznej, emerytka | Gdynia
– Chciałabym utrwalić poczucie odpowiedzialności za każdą podjętą zbiorowo SPRAWĘ WIELKIEJ WAGI (państwo), jak i tę codzienną ważną dla rodziny. Budować w sobie, każdy w swoim sąsiedztwie, empatię dla drugiego, a może wtedy staniemy się też solidarni nie tylko w czasie burzy dziejów.

KRZYSZTOF MATERNA | satyryk, reżyser i producent | Warszawa
– Chciałbym ocalić przyjaźń, inną niż dzisiaj, bo wszyscy sobie wtedy ufaliśmy.

JOANNA MUSZKOWSKA-PENSON | lekarka, profesor, żołnierz Związku Walki Zbrojnej, więźniarka obozu koncentracyjnego w Ravensbrück | Sopot
– Ocaliłabym nadzwyczajną wspólnotę i życzliwość, którą wyrażali sobie ludzie bez przeszkód na ulicy czy w autobusie. To było najważniejsze doświadczenie tamtego czasu. Żal, że z dnia na dzień społeczeństwo uległo diametralnej zmianie.

CHRIS NIEDENTHAL | fotograf | Warszawa
– Co bym zachował? Poczucie wspólnoty. Etos tej pierwszej, oryginalnej Solidarności. Lojalność międzyludzką wobec ważnej, ale jasnej sprawy.

MAŁGORZATA NIEZABITOWSKA | dziennikarka | Konstancin
– Ocalić chciałabym tamten cudowny nastrój, wspólnotę ducha oraz nadzieję i wiarę w to, że razem możemy wszystko.

MAREK PONIKOWSKI | dziennikarz | Gdańsk
– Nazwy Solidarność nie wymyślił żaden sprytny spec od PR. W Sierpniu ’80 poczuliśmy się – jakże wspaniale to wtedy smakowało! – wspólnotą. Pomagaliśmy sobie w sprawach dużych i drobnych, byliśmy wzajemnie życzliwi. Mamy dziś wolność, ale tak bardzo brakuje tamtej solidarności (z małej i dużej litery)…

ANDRZEJ REMISZEWSKI
| inżynier | Wejherowo
Osobiście dla mnie ważne było poczucie solidarności i nadzieja, nie miałem oczekiwań co do terminu zmian ale byłem pewny, że one kiedyś nastąpią. Oczywiście ich moment i skala były zaskoczeniem, szczególnie skala. I tą spokojną wiarę w przyszłość chciałbym zaszczepić dzisiejszym pokoleniom - pewność, że zmierzamy w stronę dobrą i coraz lepszą, choć spełnienie naszych dzisiejszych ambicji musi trwać co najmniej pokolenie, a w międzyczasie oczekiwania wzrosną.

JERZY SAMP | historyk literatury, znawca dziejów Gdańska | Gdańsk
– Solidarność jest elementem łączącym, którego istota zawiera się w samym tym słowie: wspólnotowo, współodpowiedzialnie, zgodnie. To wartość ponadczasowa, co dowodzą wydarzenia na Ukrainie czy w krajach arabskich. I tak jak wówczas mieliśmy misję, tak chciałbym, abyśmy teraz w ECS nieśli prawdę o tamtych czasach kolejnym pokoleniom, dla których to już prehistoria.

HANNA SUCHOCKA | prawniczka, nauczycielka akademicka, dyplomatka | Poznań
– Myślę, że wtedy łączyło ludzi ze sobą więcej więzi, dziś często wystarcza telefon i Internet. Mimo wielu dobrych zmian, jakie zaszły od tamtych czasów, trochę się od siebie oddaliliśmy. Tego mi brakuje.

BARBARA SZCZEPUŁA | dziennikarka, autorka książek | Gdańsk
– Czas Solidarności przyniósł niezwykłe odkrycie, że jesteśmy sobie nawzajem potrzebni i że wspólnie możemy dokonać rzeczy niezwykłych. Byłoby dobrze, gdybyśmy sobie o tym od czasu do czasu przypominali.

WOJCIECH TARGOWSKI | architekt, nauczyciel akademicki | Sopot
– To, co w dekadzie przełomu było najbardziej odczuwalne dla mnie, wówczas młodego człowieka, to entuzjazm. Entuzjazm okresowo powszechny, a kiedy indziej dostępny tylko nielicznym, których nie opuściła wiara w nieuchronność przemian. Entuzjazm elitarny, ale zaraźliwy… i tak dawaliśmy się wówczas tym entuzjastom ich entuzjazmem zarazić… 

AGNIESZKA TOMASIK | literaturoznawczyni, nauczycielka | Sopot
– To nie były dobre czasy. Łatwiej mi wymienić to, czego nie chcę z nich zabrać: lęku, nieufności, upokorzenia kobiet w kolejkach po słone masło, wszechobecnej wódki i papierosów, poczucia samotności jednostki… Dwie ważne cechy Polaków chciałabym jednak przeszczepić w nowe czasy. Poczucie wewnętrznej wolności aż po upór; nieokiełznanej i twórczej, którą niełatwo z nas wyplewić. I niezłomne przekonanie, że Polska nie jest taka, jaką ktoś nam daje, czy narzuca, ale taka, jaką sobie sami i na własne ryzyko stworzymy. 

MAGDA UMER | wykonawczyni poezji śpiewanej i autorka recitali | Pęcice Małe
– W tamtych czasach kultura była na wyższym poziomie. Nie liczyła się oglądalność, można było propagować trudniejsze i piękniejsze rzeczy.

JAN WRÓBEL | historyk, nauczyciel i publicysta | Warszawa
– W pytaniu o wartości, które chciałoby się zachować „z czasów, w których walczyliśmy”, zawarta jest odpowiedź. Chciałbym zachować tę liczbę mnogą, owo MY przeciwstawiające się ONYM – ludziom władzy, którzy aby władzę utrzymać, atomizowali naród. Wiary we współdziałanie, w sens wspólnej pracy pomimo dzielących nas różnić mamy w Polsce niedostatek (tym większa chwała wszystkim angażującym się w zbiorowe przedsięwzięcia!).

JAROSŁAW ZALESIŃSKI | poeta | Gdańsk
– Coś wtedy między nami stopniało, skruszyło się, pękło. Na co dzień, nie tylko zresztą w komunistycznej szarzyźnie, wiąże nas ze sobą obojętność. Wtedy wiązała nas życzliwość. Chętnie bym ją ocalił, choć wiem, że to rzecz nie do ocalenia.

BEATA ZALESKA | restauratorka | Gdańsk
– Lata Solidarności pamiętam jako czas, gdy ludzie bezinteresownie sobie pomagali i było to zupełnie naturalne. Chcieliśmy osiągnąć cel i wspólnie do niego dążyliśmy. Nie pamiętam za to dzisiejszych zawiści i złości.