20.10.2018

WOLNOŚĆ TO KAŻDY Z NAS, ODPOWIEDZIALNY ZA NASZĄ PLANETĘ | Michał Wojciechowicz



Buntował się od maleńkości. Zaczął działać, gdy w wieku 14 lat przeczytał Rok 1984 Orwella i zrozumiał, czym jest komuna. Dzisiaj powiedzielibyśmy, że był to świat Matrixa. Należał do Ruchu Młodej Polski, drukował i kolportował ulotki. W jego domu spiskowali i Kuroń, i Walentynowicz, a nawet Lech Wałęsa, zanim stanął na czele Solidarności. W drugim dniu wielkiego strajku, 15 sierpnia 1980 roku, żukiem wwiózł na teren Stoczni Gdańskiej chleb dla strajkujących i został. O Michale Wojciechowiczu, zwanym „Pistoletem”, wówczas 16-letnim, jako o najmłodszym ze strajkujących Polaków pisał nawet Le Monde.
Tamte sierpniowe dni zaważyły na jego przyszłych wyborach.
– Wychodziłem ze stoczni ze strajkującymi i byłem dumny, że jestem Polakiem – wspomina dzień podpisania Porozumień Sierpniowych.
W stanie wojennym założył Ruch Oporu Młodych. Pisali hasła na murach, kolportowali bibułę, organizowali opór w gdańskich szkołach średnich. Aresztowali ich wszystkich. Tym samym stał się najmłodszym więźniem politycznym stanu wojennego.
Dziś Michała podrywa z miejsca imperatyw działania, gdy słyszy, że dzieje się niesprawiedliwość, albo ktoś nastaje na jego wolność. Dlatego ruszył w Marszu dla Aleppo, by wesprzeć uciekinierów przed wojną syryjską. Organizował demonstracje przed Konsulatem Federacji Rosyjskiej, protestując przeciw mordowaniu przez Rosję cywilów. Bierze udział w czarnych marszach, a pod Sejmem skanduje „Konstytucja”.
– Wolność to każdy z nas. I mój czarny brat w Afryce, i mój przyjaciel Azjata. I z tego wynika odpowiedzialność nas wszystkich za naszą planetę – mówi Michał Wojciechowicz, pisarz.
 
fot. Renata Dąbrowska / Europejskie Centrum Solidarności