Ks. Józef Tischner (1931−2000)


Święta prowda


Niewykluczone, że najwięcej z nas pamięta go z zawadiackiej góralskiej teorii poznania: „są trzy prawdy: święta prowda, tyż prowda i gówno prowda”. Tymczasem ks. Józef Tischner – duchowny katolicki, duszpasterz opozycji, filozof, wybitny intelektualista i myśliciel społeczny – dał podwaliny duchowe etyce solidarności, wspólnego życia według nowych zasad. Z okazji 15 rocznicy śmierci ks. Józefa Tischnera zapraszamy z wizytą na papieską kolację w Watykanie, w podróż na Wawel i na I zjazd Solidarności w Hali Olivia w Gdańsku, a wreszcie do Łopusznej i do Europejskiego Centrum Solidarności.


Nim o duchowym wsparciu ks. Józefa Tischnera dla I Krajowego Zjazdu Delegatów NSZZ „Solidarność” opowie Anna Maria Mydlarska – dziś kierownik Działu Notacji Filmowych ECS, a podczas zjazdu świeżo upieczona absolwentka polonistyki pracująca w Biurze Tłumaczy Komisji Krajowej NSZZ „Solidarność”, roztaczająca opiekę nad zagranicznymi dziennikarzami anglojęzycznymi – wspomnimy historię z Sierpnia ’80.
Lato 1980 roku ks. Tischner spędzał za granicą, w Austrii i we Włoszech, finalizując prace nad książką o spotkaniu marksizmu z chrześcijaństwem „Polski kształt dialogu”. Odwiedził również Jana Pawła II, którego wykładów z katolickiej etyki społeczne słuchał jeszcze jako student.


Kto tu nabroił?

„Jedliśmy z Papieżem kolację, kiedy włoska telewizja pokazała zdjęcia z Gdańska” – wspominał ks. Tischner po latach. – „Brama strajkującej Stoczni. Tłum ludzi. Na sztachetach stoczniowego płotu pozatykane bukiety kwiatów. Kamera najeżdża na bramę i między tymi kwiatami pokazuje portret Jana Pawła II. A ten Papież siedzi obok mnie. Skulił się. Nie powiedział słowa. Myśmy też zamilkli. Nie było jeszcze wiadomo, jak to się wszystko skończy. Powszechne było przekonanie, że to on nabroił. A z drugiej strony powszechna była też nadzieja, że ponieważ jest tam Jego portret, portret Papieża, ludzie nie będą się zabijali”*.
19 października do Krakowa przybyli przywódcy organizującej się Solidarności, m.in. Anna Walentynowicz, Lech Wałęsa i Marian Jurczyk. Witało ich tysiące mieszkańców miasta. Mszę na Wawelu odprawił kanonik wawelski ks. Stanisław Czartoryski. Tischnera poproszono o wygłoszenie homilii. Na Wawelu, w cieniu królewskich grobów, Tischner zdefiniował „solidarność” słowami: „Jeden drugiego ciężary noście”. Dodał: „Najgłębsza solidarność jest solidarnością sumień”. Mówił: „Słowo «solidarność» skupia w sobie nasze pełne niepokoju nadzieje, pobudza do męstwa i myślenia, wiąże ze sobą ludzi, którzy jeszcze wczoraj stali od siebie daleko. (…) Słowo «solidarność» przyłączyło się do innych, najbardziej polskich słów, aby nadać nowy kształt naszym dniom. Jest kilka takich słów: «wolność», «niepodległość», «godność człowieka» – a dziś «solidarność». (...) Solidarność nie potrzebuje wroga lub przeciwnika, aby się umacniać i rozwijać. Ona zwraca się do wszystkich, a nie przeciwko komukolwiek. (…) Trzeba zrobić porządek w domu. Właśnie to, co trzeba zrobić, zespala i pobudza do czynu. Zespala głębiej i trwalej niż strach przed wrogiem. Chcemy być narodem zespolonym, ale nie zespolonym strachem. Chcemy, aby nas jednoczył nasz najprostszy ludzki obowiązek. Przeżywamy dziś niezwykłe chwile. Ludzie odrzucają maski, wychodzą z kryjówek, ukazują prawdziwe twarze. (...) Jesteśmy dziś tacy, jacy naprawdę jesteśmy. (…) To, co przeżywamy, jest wydarzeniem nie tylko społecznym czy ekonomicznym, lecz przede wszystkim wydarzeniem duchowym”.
 


Dialog i zdrada

Ten tekst ks. Tischnera stał się zaczątkiem cyklu esejów publikowanych na łamach „Tygodnika Powszechnego”, w których wyjaśniał filozoficzne źródła podstawowych pojęć życia społecznego, takich jak: „praca”, „dialog”, „wspólnota”, „demokracja”, „zdrada”, „strajk” „gospodarowanie”, „przeciwnik”, „ojczyzna”.
Jesienią 1981 roku artykuły te ukazują się w formie książki pod tytułem „Etyka solidarności”, po stanie wojennym wznawianej częstokroć w drugim obiegu i tłumaczonej na wiele języków.
Tymczasem w Gdańsku trwały przygotowania do I Krajowego Zjazdu Delegatów NSZZ „Solidarność”, który miał się odbyć w Hali Olivia. Pierwszą turę zwołano na 5–10 września, drugą zorganizowano w dniach 26 września – 7 października. Ks. Józef Tischner został na zjazd zaproszony.
Anna Maria Mydlarska była już wówczas etatowym pracownikiem Komisji Krajowej NSZZ „Solidarność”, zatrudnionym przez samego przewodniczącego Lecha Wałęsę. Pracowała w Biurze Tłumaczy. Chwilę wcześniej ukończyła polonistykę ze specjalizacją w dziedzinie teatru na Uniwersytecie Gdańskim, po seminarium Marii Janion miała głowę pełną ideałów. Pracę magisterską napisała o bohaterach mistycznych dramatów Słowackiego – strajkujący stoczniowcy w Sierpniu ’80 śpiewali „Pieśń konfederatów barskich” Słowackiego… Już w czerwcu 1981 roku debiutowała w roli tłumacza. W Teatrze Muzycznym w Gdyni odbył się zjazd regionalny Solidarności. Za recepcyjną ladą, gdzie kierowała akredytacją zagranicznych dziennikarzy, wypatrzyła ją Maria Komorowska, szefowa Biura Tłumaczeń KK NSZZ „Solidarność” i rzuciła na głęboką wodę – miała tłumaczyć wywiad Lecha Wałęsy dla japońskiej telewizji. 1 września, pierwszego dnia legalnej działalności związku, Mydlarska zapisała się do Solidarności w teatrze Miniatura, gdzie podjęła tego samego dnia pierwszą po dyplomie pracę.
– Byłam najmłodszym tłumaczem na zjeździe, miałam zaledwie 24 lata, większość pozostałych tłumaczy stanowili młodzi asystenci i lektorzy z UG – wspomina Anna Maria Mydlarska. – Do moich obowiązków należała opieka nad zagranicznymi dziennikarzami, głównie telewizyjnymi. To było trudne zadanie, bo nie tylko trzeba było im przetłumaczyć treści wystąpień, ale co trudniejsze, wytłumaczyć kontekst, sens słów i gestów, na przykład dlaczego każdy dzień zjazdu rozpoczyna się mszą świętą.


Młyny zjazdowe mielą powoli

Dlaczego każdy dzień zjazdu rozpoczynał się mszą?
– To był moment wielkiej wspólnoty, w liturgii uczestniczyło nawet wielu niewierzących czy niebędących katolikami – wspomina Mydlarska. – Wśród dziennikarzy zaś było wielu lewicowców, ludzi innych kultur. Tłumaczyłam im, że ksiądz to nie tylko ksiądz, ale i intelektualista; że Kościół w Polsce stał się przestrzenią wolności; że obecność Kościoła to nie zabobon, ale nowoczesność; że Kościół zawsze stał w Polsce po stronie ofiar, przeciw systemowi.
W pamięci Anny Marii Mydlarskiej najbardziej utkwiła pierwsza msza, na którą delegaci przyjechali autokarami do katedry oliwskiej.
– Przed katedrę podjeżdżały kolejne autokary, do środka mogli dostać się tylko delegaci i młodzież pracująca przy obsłudze zjazdu, a ja byłam między nimi. Już nie z tłumem na placu, jak w Sierpniu ’80 przed bramą stoczni, ale w samym środku akcji. Każdy z nas dostał obrazek z uśmiechniętą twarzą młodego Jana Pawła II i podpisem „Wszystkim współpracownikom błogosławię”.
Ks. Józef Tischner występował podczas zjazdu w roli kapłana z Krakowa, niejako namaszczonego przez samego Jana Pawła II.
– Czuło się łączność z Krakowem i Rzymem, moralne wsparcie Papieża – wspomina Mydlarska. ¬– Ogromne wrażenie zrobiło na mnie przesłanie Tischnera. Mówił o tym, że młyny zjazdowe mielą powoli, ale owoc jest dobry. Znajdował bogactwo w fakcie, że Solidarność składa się z wielu bardzo różnych ludzi i przypominał o odpowiedzialności. Mówił o konieczności „pracy nad pracą” i sumieniu, które ma wskazywać drogę. A także o nadziei, jaka się przed nami jawi. Widział dobro, odrzucał krytykanctwo. Czułam tak samo jak on.
W kuluarach zjazdu ks. Tischner często spacerował i dyskutował z Wałęsą.
– Robił wrażenie dynamicznego i silnego człowieka, na którym można się oprzeć. Biła od niego wielka witalność. Czuło się moc jego przemyśleń intelektualnych, ale i wielką przenikliwość intuicji – wspomina Anna Maria Mydlarska. – Nie miałam odwagi do niego podejść, czułam dystans wieku, patrzyło się na nich jak na autorytety.
 

Film przygotowany na potrzeby wystawy stałej ECS
z wykorzystaniem materiałów archiwalnych Video Studio Gdańsk
muzyka: Marek Kuczyński


Jeden drugiego

Dwie homilie Józefa Tischnera włączono do oficjalnych materiałów zjazdowych. Dwa miesiące po zakończeniu zjazdu władza wprowadziła w Polsce stan wojenny, delegalizując Solidarność. Pod domowy adres Anny Marii Mydlarskiej zagraniczni dziennikarze ze Skandynawii, Niemiec, Ameryki i Australii, którymi opiekowała się podczas zjazdu, przysłali 49 paczek z pomocą (pamiętali zwłaszcza o tym, że miała dwoje małych dzieci, które na zjeździe dostały specjalne akredytacje korespondentów „Misia” i „Świerszczyka”). Sześć lat później, podczas pierwszej wizyty w Gdańsku, Jan Paweł II w homilii na Zaspie przywołał słowa św. Pawła adresowane do Galatów, a cytowane przez ks. Tischnera w homilii wawelskiej: „Jeden drugiego brzemiona noście”.
Ks. Józef Tischner zmarł 28 czerwca 2000 roku. Jan Paweł II na wieść o jego odejściu przysłał do Krakowa telegram: „(…) Głęboko odczuwam stratę tego Kapłana, który był człowiekiem Kościoła, zawsze zatroskanym o to, by w obronie prawdy nie stracić z oczu człowieka, którego Bóg wybrał, umiłował i odkupił, i który oczekuje zbawienia. (…) Filozof i teolog, który był otwarty na człowieka, a równocześnie nigdy nie zapominał o Bogu. Stworzył duchowe podstawy etyki solidarności, która dziś nadaje kierunek trudnym zmaganiom narodu polskiego o taki kształt demokracji, w której byłaby respektowana godność każdej osoby ludzkiej”.
Ks. Józef Tischner pochowany został na cmentarzu w Łopusznej, wiosce z widokiem na ukochane góry, którą zawsze uważał za swój dom. Zawsze 30 sierpnia w Europejskim Centrum Solidarności podejmujemy refleksję w rocznicę podpisania Porozumień Sierpniowych, jej hasło brzmi ETYKA SOLIDARNOŚCI.

Katarzyna Żelazek

* Adam Michnik, ks. Józef Tischner, Jacek Żakowski, „Między panem a plebanem”, Wydawnictwo Znak, 1995